środa, 17 lipca 2013

We're dead ....



Dobra , wyszło takie sobie ale postaram się następnym razem lepsze . Pierwszy raz piszę więc praszam za błędy wszelkiego rodzaju . Z pomysłami , jakimiś specjalnymi życzeniami na temat bloga , hejtami itd zapraszam na gg :45440078 ( Jeżu moje pierwsze opowiadanie a ja już daje namiary XDD ) zapraszam do czytania moich wypocin jak i wypocin Qń no i naszych wspólnych . Jeśli takie będą  , dodałam post 2x przez przypadek ale jedno na moim koncie , nie wiem czy jest widoczne czy nie xD ale jeśli tak to przepraszam . Dobra koniec gadania łapcie :D / Blackbirds        



Tak byłem uważany za psychicznego i mnie zamknęli ..
Wiem że Gerard nie żyje , widziałem ciało . Odczuwam tą śmierć bardziej niż inni , nie przez to że byliśmy razem ale przez to , że zginął przeze mnie . To moja wina że urodziłem się 31 października .Tak bardzo wielbił ten dzień ,a teraz jest to także data jego śmierci .. Mój kochany Gee ... Jechał do mnie ... Dla mnie .... Gdyby nie jechał tamtędy i gdyby tam nie leżało to drzewo . Nie miał szans w spotkaniu z wielką kłodą kiedy sie jeździ z taką szybkością .W dodatku bez kasku ... Jego czaszka była w bardzo tragicznym stanie ...Okropne uczucie patrzeć na swoją miłość w której już nie ma życia .. Po której została tylko skorupa ... Tylko ciało które po kilku dniach znajdzie się głęboko pod ziemią i którego już nigdy nie zobaczę .. Nie dotknę ... Nie przytulę ...Nie ma go już... Wiem to .. Już nie długo dwa lata ... A ja dopiero od kilkunastu dni siedzę w domu . Ten dom .. Przywołuje tyle wspomnień z nim związanych.. Tu się kąpaliśmy w basenie , tu graliśmy na konsoli .. Tu przebywaliśmy kiedy Gee tylko miał czas . Nie , nie mieszkaliśmy razem . Wspólnie ustaliliśmy że tak będzie lepiej ponieważ nikt o nas się nie dowie . Teraz wiem że gdyby tu mieszkał byłoby lepiej , wciąż by żył .. A ludzie i tak sie dowiedzieli . Po jego śmierci .. Zresztą po tym zdarzeniu posypało się wszystko ... Zespół się rozpadł , z tego co wiem to chłopacy nie spotykają się bo nikt nie wie gdzie są pozostali , a ja ... No cóż .. Ja trafiłem na oddział chorych na ciężką schizofrenie ... Tak , ludzie myśleli że widzę coś co nie istnieje .. Widziałem go . Jego cudne piwne oczy , piękny szeroki uśmiech i zmierzwione czarne włosy . Rozmawiałem z nim . Przemawiał do mnie tym swoim pięknym głosem . Byłem wtedy bardzo szczęśliwy . Miałem swój skarb przy sobie . Niestety nie trwało to długo .. Powiedziałem o tym nie właściwej osobie czyli Rayowi , nie wiedziałem że mnie zdradzi ... Odesłali mnie ... A on przestał mnie odwiedzać . Nie mogłem pojąć dla czego . Może sie na mnie obraził ? Za to że nie zachowałem naszego sekretu .. Nie wiem .. Ale tak bym chciał znowu go ujrzeć ... Jego piękne rysy .. Uśmiech... Oczy ... Całego mojego .. Tylko mojego .. Wszystko bym za to dał . Nawet mogą mnie zabić . Chociaż to nie byłoby złe .. Bo co to za życie bez niego ? Na pamiątkę ci ludzie którzy zabrali mi go zostawili tylko 2 paczki leków .. Jedna do połowy pusta druga jeszcze cała , nawet nie otwarta . ZARAZ !!! Może jeśli nie będę ich zażywać on mi wybaczy i wróci ! Wstałem i wziąłem pudełka , wyrzuciłem do kosza który znajdował sie w łazience . Mam nadzieje że to coś da . Było już dość późno więc skoro już tam byłem to wziąłem prysznic . Gorąca woda zawsze dawała ukojenie , czułem się już lepiej ale i tak nie było to , to samo piękne uczucie które odzywało się przy nim ... Nie czekałem długo na sen . Byłem zmęczony i to bardzo.
Obudził mnie dotyk , delikatne muśnięcie . W policzek . To był on . Mój Gee wrócił . Nie on cały , ale jego część . A dokładniej zarys , nie wiedziałem dlaczego widzę go tylko w takiej postaci ale i tak byłem szczęśliwy . Ważne że jest przy mnie . Cały dzień przy mnie czuwał i pomagał . Wiedziałem że mnie kocha , czułem to uczucie które od niego biło . Ja go obdarzałem tym samym . Ale brakowało mi jego pięknego uśmiechu , oczu w których zawsze się zatracałem i włosów które uwielbiałem mierzwić . Najbardziej tego dnia podobała mi się kolacja . Robiłem jajecznicę a on zaszedł mnie od tyłu i przytulił do mnie , uwielbiałem kiedy to robił . A on dobrze o tym wiedział . Po kolacji poszedłem z nim do mini studia w którym zawsze szukaliśmy weny .
Pograłem trochę na gitarze , kochał moją grę a ja kochałem grać dla niego . Jednak gitara męczy więc udałem się umyć , czekał na mnie grzecznie siedząc na koszu od brudnej bielizny . Poszliśmy spać . Około 23 zasnąłem wtulony w jego cudownym uścisku .
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi . Wstałem , od razu rozglądnąłem się za Gerardem , nie było go . Kiedy biegłem zobaczyć kto zakłóca mój spokój spojrzałem ukradkiem na zegarek . Było po 12 .. Nigdy nie spałem tak długo . Byłem ciekawy kto mnie odwiedził . Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem wielką blond szopę i uradowaną twarz ... Ray mnie odwiedził ... Kiedy mnie tylko zobaczył wbił do mnie do domu z czymś na rękach , z tego co widziałem to było to ciasto . Nienawidziłem go . Mój wzrok to pokazywał . Chyba to zauważył ponieważ zwiesił głowę . Stać mnie było tylko na jedno zdanie a mianowicie :
-Wypierdalaj sukinsynie !
A on na to bezczelnie popatrzył mi się w oczy i powiedział że było to dla mojego dobra . Miałem ochotę złapać go za koszulę i pierdolnąć o ścianę . Ale po raz kolejny kazałem mu wypierdalać . Na co on stwierdził że gdyby mnie wyleczyli to bym mu jeszcze podziękował i pewnie nawet nie zażywam leków . Tego już nie wytrzymałem . otworzyłem drzwi i z zaciśniętymi pięściami bardzo głośno i wyraźnie powiedziałem jedno cudne słowo :
-SPIERDALAJ.
Wyszedł mówiąc pod nosem że zawiadomi odpowiednie służby o moim stanie . Miałem to w dupie . Liczył sie tylko Gee , który na marginesie mi gdzieś zniknął . Postanowiłem go poszukać . Znalazłem go . Leżał na kanapie . W całej swojej cudnej okazałości . Posiadał już swoje piękne czarne włosy , piwne , wesołe oczy i namiętne , pełne usta , które układały sie w doskonały uśmiech . od razu do niego pobiegłem i wtuliłem sie . Rozmawialiśmy przez kilka dobrych godzin oglądając głupkowaty teleturniej , nawet nie wiem o co w nim chodziło . Liczył sie tylko on . A ja w tamtym momencie byłem najszczęśliwszą osobą na świecie . Około 16 poszliśmy pokąpać się w basenie .Było świetnie . Bardzo mi tego brakowało. Jak za starych dobrych czasów . Potem ugotowałem omlety , on nie był głodny więc zjadłem sam . Niestety trzeba było posprzątać dom . Nienawidziłem tego robić ale no cóż trzeba było to kiedyś zrobić . Około 22 wszystko było w miarę ogarnięte a ja poszedłem się umyć wraz z moim ukochanym . Tej nocy spaliśmy na kanapie ponieważ oglądaliśmy horror w salonie . Przy nim bardzo szybko zasypiałem więc nawet nie wiem kiedy obudziły mnie promienie słońca . Wstałem a go znowu nigdzie nie było , pewnie siedzi w pokoju na piętrze . Rzeczywiście , nie mogłem się powstrzymać. Podbiegłem do niego i mocno się wtuliłem.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi , a potem dzwonek . Wyjrzałem przez okno . Tam stała kobieta. Znałem ją. To ona przepisała mi te durne tabletki. Nienawidziłem jej. Słyszałem , że woła iż musimy porozmawiać i że wie że jestem w domu . Wtedy Gee do mnie przemówił :
- Oni chcą Cię znowu tam zabrać.. Znowu chcą mnie Ciebie pozbawić!- powiedział a po jego policzku spłynęła łza . Nienawidziłem kiedy płakał bo wtedy mi się też robiło przykro. Ale szybko zdecydowałem i mu to oznajmiłem:
-Nigdzie nie idę , Skarbie .
- Ale wiesz , że oni nie dadzą Ci spokoju . –Dalej bił od niego smutek ale trochę się rozchmurzył. - Wiem , ale mówi się trudno .
- Frank ? - Na jego twarzy pojawiła się niepewność
- Tak , Gee ?
- Mam pomysł , ale zamknij oczy – Wziął mnie za rękę , była bardzo zimna.Moje powieki posłusznie się zamknęły .Nagle poczułem wiatr który smagał moją twarz . I wtedy on nakazał mi otworzyć oczy . Nie wiem jak to możliwe ale znaleźliśmy się na klifie . Było tam pięknie , pod nami woda uderzała o ostre skały a nas otaczały krzewy i drzewa . Nie mogłem nacieszyć oczu tym cudnym widokiem . Wtedy Gerard stanął przede mną i wskazując na wodę pod nami zapytał :
- Skaczemy ? - Byłem zbity z tropu , nie wiedziałem po co mamy skakać i opuszczać to cudne miejsce .
- Dlaczego ? - Wtedy na jego twarzy zaistniał ten jego piękny uśmiech. - Wtedy będziemy już na zawsze razem . - Dla tego uśmiechu byłem w stanie zrobić wszystko i jeszcze wizja całego życia z nim ...
- Dobrze , zróbmy to .
- Więc weź mnie za rękę i na trzy.
Raz...
Dwa...
Trzy!!!
****
Zostałam zawiadomiona o tym że mój pacjent , a mianowicie Pan Frank Iero nie bierze leków , więc musiałam to sprawdzić . Podjechałam pod jego dom , i zapukałam do drzwi . Usłyszałam odgłosy więc wiedziałam już ,że był w domu . Wtedy zawołałam że wiem że jest w środku i żeby lepiej otworzył . Wtedy zauważyłam dzwonek . Zadzwoniłam . Czekałam dobre kilka minut kiedy naglę coś uderzyło z okropnym hałasem w coś metalowego . Pobiegłam zobaczyć co to . I wtedy to zobaczyłam ... To on , mój pacjent . Leżał na kontenerze na śmieci a z jego ciała leciała krew . Chciałam ustalić co się stało . Zaczęłam sie rozglądać . I zobaczyłam że okno w górnej części domu jest otwarte ... Już wiedziałam, że nie przeżył .. Wyskoczył przez okno .. Popełniając samobójstwo . Nie zostało mi nic innego jak zadzwonić po policję .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz