sobota, 20 lipca 2013

Frerard II

Hej. Sorry, że dopiero teraz, ale no.. Tak jakoś wyszło. Zapewne w chuj błędów, ale nie chce mi się tego sprawdzać. Sorry, po prostu nie mam siły. Jutro może będzie następny. Może. Miłego czytania.. No i komenty w końcu jeżeli można please.
~Qń



   Zamierzał spędzić koniec tego dnia siedząc spokojnie przy piwie w klubie przy szkole, ewentualnie uprawiając sex z kimś świeżo poznanym. Nie sądził, że spotka tu Gerarda Way'a. Nie chciał go spotykać. Głupio się czuł gdy na myśl czemu go olał. Gdyby tego nie zrobił byłby obecnie bez dziewczyny i znajomych. Zostałby nic nieznaczącym uczniem. Życie w szkole miałby znacznie utrudnione. Dlatego siedząc obok niego Frank nie wiedział co mówić. Między nimi od paru minut panowało nieznośne milczenie i zakłopotanie. Dla osoby trzeciej musieli wyglądać co najmniej dziwnie. Siedzieli blisko siebie, oboje spięci i zaczerwienieni. Frank patrzył w ziemię, jedyne co widział to nogi Way'a i brudna podłoga klubu. Gdyby spojrzał w górę dostrzegłby niewidoczny z daleka lekki uśmiech chłopaka siedzącego obok niego. Bał się podnieść głowę, bał się, że Gerard zobaczy jego zakłopotanie.
Nie mogąc dłużej znieść tej ciszy, postanowił zebrać się w sobie i coś powiedzieć. Nie miał najmniejszego pojęcia o czym z nim rozmawiać. Z ich jedynej rozmowy zapamiętał tylko tyle że, interesował się anime, gitarą i wokalem. Nic więcej.
-Może wypijemy razem parę kolejek? Jutro wolne, więc można wstać z kacem.-Zapytał lekko drżącym głosem. Denerwował się. Obawiał się tego co on sobie o nim myślał. Niby w szkole go ignorował, a jednak zależało mu na jego zdaniu o swojej osobie. Nie chciał by ten miał go za chama i skończonego idiotę.
-Spoko, ja stawiam!- Ton jego głosu trochę zaskoczył Franka. Nie spodziewał się, że będzie taki radosny. Kiedy odważył się w końcu spojrzeć na jego twarz zauważył, że jego mina nie wskazywała żadnej niechęci czy smutku z powodu siedzenia z nim. Wręcz przeciwnie. Jego twarz wyrażała same pozytywne emocje. Chłopak trochę się rozluźnił.
    Spojrzał znów w bok i zobaczył jak jego towarzysz rozmawia z wysokim, szczupłym blondynem i zamawia piwa. Chwilę później oboje pili spokojnie dwa złociste piwa z zielonych butelek. Na ich twarzach widniały uśmiechu. Frank w końcu czując się pewniej, przestał aż tak się stresować i znalazł odwagę na zadanie męczącego go od początku tego ich spotkania, pytania. Krótki moment myślał jak sformułować pytanie po czym pewnym głosem zapytał Gerarda:
-Way, co ty tu tak na prawdę robisz?
-Wiesz, miałem dzisiaj trochę męczący dzień i chciałem w spokoju pomyśleć i coś wypić. A ty?- Na ostatnie dwa słowa zareagował lekką czerwienią na twarzy, ale postanowił powiedzieć przerwę.
-Nudziło mi się, więc szukałem tu kogoś z kim można pogadać.- Gdy Frank to powiedział, poczuł słabość swojej głowy. Zakręciło mu się. Zignorował to. Miał jedynie nadzieję, że Gerard tego nie dostrzegł. Nie chciał tego przed sobą przyznawać, ale on mu się podoba. I to coraz bardziej. Już od paru tygodni.
   Uwielbiał jego przenikliwe spojrzenie które dawało wrażenie, że wie na twój temat wszystko, uwielbiał jego śmiech, jego wiecznie rozczochrane, za długie czarne włosy, jego delikatną skórę... Całe jego ciało. Martwił go fakt, że niedawno o nim śnił. O tym, że Gerard siedział na łóżku w jego pokoju. Cały nagi z rozłożonymi szeroko nogami. Frank nienawidził być zakochany. Miał w miłości pecha i do tej pory było to zawsze uczucie jednostronne. Poza tym kochał wolność i brak zobowiązań. Nikt się nie martwił o niego, ani on o nikogo. Pasował mu taki stan sytuacji.
    Dwie godziny później, Frank nie miał już siły. Cały czas walczył że swoimi pragnieniami. Tak bardzo chciał zobaczyć nagiego Gerarda... Nie żałował jednak czasu z nim spędzonego. Lepiej go poznał. Zrozumiał jak mu ciężko samemu w szkole, poznał parę jego problemów i przestał tak się przy nim denerwować. Zbliżała się 2 w nocy, a Żelazna Dziewica niedługo miała być już zamykana.
-Dobra, świetnie spędziłem z tobą ten wieczór Gerard, ale muszę iść. Padam na ryj.
-Proszę, mów mi Gee - zobaczył na ustach Way'a słodki uśmiech który zdążył bardzo polubić przez te parę godzin-I tak właściwie to możemy spać tutaj w pokojach gościnnych. Mogę nam załatwić pokój dwuosobowy, pasuje?
Jedyna rzecz jaka przyszła mu na myśl po tej propozycji to noc z nim spędzona. Chciał tego, ale przez głowę przeszła mu myśl, że mógłby o tym komuś powiedzieć, albo nie wiedział jak, ale ktoś sam mógł się dowiedzieć. Miałby wtedy przesrane, więc wolał nie ryzykować. Poza tym Gee pewnie prędzej oznajmił by całej szkole o swojej orientacji niż poszedł by z nim do łóżka, więc postanowił się zgodzić.
-No okej, nie będę musiał iść z buta.
-To ja tylko skoczę szybko załatwić nam pokój!- Franka znów zaskoczył entuzjazm w głosie chłopaka. Nagle dotknęło go dziwne uczucie, że stali się przyjaciółmi, że coś tam zaczął dla niego znaczyć.
   Nie minęło 5 minut, a zobaczył swojego nowego przyjaciela idącego pewnym krokiem w jego kierunku. W klubie było wprawdzie słabe światło, ale dostrzegł radość na jego twarzy. Bardzo mu się spodobał ten widok. Gerard bardzo ładnie wyglądał w czarnym kolorze. Wydawał się wtedy taki drobny. Jego ciemna grzywka delikatnie opadała na oczy, prawie całkowicie je zasłaniając. Widać było spod niej nie całe lewe oko. Naszła go ochota na dotknięcie tych włosów, na wplecenie w nie swoich palców.
 -Mamy pokój! Jest na ostatnim, trzecim piętrze, ale będziemy mieli ciszę, bo tam już nic nie słychać, więc da się zasnąć.-powiedział do niego Gee kiedy podszedł na tyle blisko, że Frank zobaczył w pełni jego zielone oczy.
-To idziemy?- Wziął swój telefon i portfel, ze stolika i schował je do kieszeni granatowych rurek.
-Zapłaciłem już za piwa i z góry za pokój, więc jasne, możemy iść. Skierował się za przyjacielem w głąb tłumu. Mimo środka nocy nadal było tam mnóstwo osób i przejście przez tą masę było trochę trudne. W pewnym momencie zobaczył wyciągniętą dłoń w jego kierunku. Poznał, iż jest to ręka Gee, więc chwycił ją by łatwiej się wydostać spośród ludzi. Jego skóra okazała się przyjemna w dotyku, wręcz jedwabna. Bardzo mu się spodobała. Przeciwnie do niego był ciepły, prawie gorący.
   Kiedy wydostali się z tłumu, zobaczył dosyć ładny, metaliczno-szary korytarz bez okien z rzędem lamp na suficie. Podłogę pokryto tu białymi kafelkami. Całość nie wyglądała źle.
  Po niecałych 30 krokach zatrzymali się przed zwyczajną, srebrną windą. Gerard przywołał ją. Otworzyła się od razu. W trakcie krótkiej jazdy na górę nie odzywali się do siebie. Patrzyli nie wiadomo gdzie. Kiedy wysiedli, zobaczyli korytarz wyglądający tak samo jak poprzedni tylko z oknami. Ich pokój znajdował się blisko. Gerard wszedł pierwszy.
-Kurwa! Przepraszam...Mówiłem tej idiotce POKÓJ Z DWOMA ŁÓŻKAMI. Mamy łóżko małżeńskie...Jak chcesz to mogę spać na ziemi. - Jego głos wydawał się lekko załamany i zawstydzony.
-Nie no okej, chyba się nie posrasz jak jedną noc spędzisz śpiąc, mając obok drugiego faceta? - powiedział, a wtedy zobaczył to łóżko. Było drewniane, z czarną, lśniąca pościelą, a co najważniejsze z równie ciemnym, długim baldachimem dookoła-Cóż.. Wystarczy na nie spojrzeć i już wiadomo, że sto razy wygodniejsze niż te szkolne!
-Tsa..Ja chyba skoczę się umyć jak najszybciej bo śmierdzę już na pewno. Chyba, że ty chcesz pierwszy.
-Mogę? Proszę... -          Chciał jak najszybciej trochę odsapnąć i przemyśleć całą tą sytuację. Miał w końcu spędzić całą noc u boku chłopaka który cholernie go podniecał.
-To idź pierwszy.
   Wszedł do łazienki. Okazała się o wiele większa niż się spodziewał. Ściany pomalowano tu na jasnoniebieski kolor który wspaniale komponował się z biało-kremowym drewnem którym wyłożono podłogi. Pod najdalszą ścianą stała wielka wanna. Frank jednak z niej zrezygnował kiedy zobaczył prysznic. Postanowił szybko się umyć, ubrać w same bokserki i położyć się spać zanim on się umyje.
   Woda okazała się cieplejsza niż myślał. Minimalnie go rozgrzała. Na małej półce znalazł mydło. Pośpieszył się i po paru minutach wycierał się ręcznikiem który tam znalazł. Chwilę później wyszedł z łazienki. Gerard leżał bokiem na podłodze i pisał coś na telefonie, dlatego szybko schował się pod kołdrą póki ten go nie zobaczył. Cholernie wstydził się swojego ciała. I wolał nie wiedzieć co Gee by o nim pomyślał.

czwartek, 18 lipca 2013

Brusnop

No dobra , nie wiem czy to będzie jednoczęściowe czy nie . Zobaczę . Jest to Brusnop , wiem końcówka dziwna .. Ale to dlatego że dzisiaj mi odwala XDDD Wiem są błędy stylistyczne :( Ale ja zawsze je popełniam ale obiecuje je ograniczyć :) . Dziękuje Kalinie za pomoc przy wymyśleniu nazwy klubu :D Nie wyszło to takie świetne ale ujdzie . Baaaardzo dziwne ale mam nadzieje że zrozumiecie XD I piszcie komenty i wgl piszcie na moje gg i zapraszam do czytania wypociń Qń :D dobra łapcie xD / Blackbirds

Zadzwonił . Pierwszy raz od 8 dni . Pierwszy raz od ostatniej afery . Ostatni raz rozmawiał  ze mną tylko dla tego że wpadł . I zadłużył się u dilerów , potrzebował pieniędzy . Co miałem zrobić ?! Pożyczyłem mu je . Miałem co do niego mieszane uczucia . Kochałem go i nienawidziłem . Nie wiedziałem co jest silniejsze . Chciałem to skończyć wiele razy ale nie potrafię ... Po prostu za bardzo mi na nim zależy i nie mogę bez niego żyć . Kiedy się do mnie nie odzywa jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów . Nie mogę spać , nie mam apetytu , chce tylko jego ! Wiem że zachowuje się jak zakochana małolata . Ale życie z nim ,i miłość do niego jest trudne . Bardzo trudne . To przez niego wiele razy byłem na krawędzi . Próbowałem się zabić , samo okaleczałem się ... To jemu zależało na wszystkich oprócz mnie . Podobno mnie kocha . Słyszałem to wiele razy ale gdzie dowody ?! . Czułem że jestem jego zabawką . Był ze mną tyko dla moich pieniędzy i dla tego że nikt nawet na niego nie popatrzy . Wszyscy bowiem wiedzą że jest tylko nic nie wartym ćpunem . A ja jednak go kocham . Dzisiejszy SMS znałem na pamięć , a jego treść to " Cześć , musimy pogadać  , bądź o 23 w barze tym przy moim domu ." Czy tak się piszę do ukochanej osoby ?! Ehh... Ciekawe w co się wjebał teraz ... Była 22 , idealnie aby się przebrać , zapalić i udać się do klubu . Ubrałem zielone rurki. Bluzkę wziąłem pierwszą z brzegu . Padło na za dużą bluzkę z kiczowatym kotem . Na to założyłem moją ulubioną bluzę . Czarną , z przydługimi rękawami . Na dworze było ciemno nie licząc latarni które oświetlały przechodniom drogę .Co jakiś czas pod którąś z nich można było zobaczyć atrakcyjne kobiety które czyhały na klientów . Według mnie niszczą sobie życie . Tak jestem facetem i uważam że prostytucja jest zła , wiem dziwne . Ale to dlatego że jestem gejem , ale pomińmy ten fakt ... Wreszcie dotarłem na miejsce . U wejścia wisiał oczo-jebnie czerwony neon oznajmiając nazwę : "Hell on Earth ". Wszedłem do środka . Od razu go zobaczyłem . Siedział przy barze ,pił drinka i nerwowo spoglądał na zegarek . Kiedy go zobaczyłem moja twarz się rozpromieniła a na policzkach pojawiły się rumieńce . Wyglądał perfekcyjne . Widziałem go od profilu . Niebieska grzywka zakrywała z tej strony twarz . Ubrany był w zieloną koszule i obcisłe czarne rurki . Obszedłem kilka stolików aby mnie nie zauważył i abym mógł go przytulić od tyłu . Jednak nie spodziewałem się takiej reakcji Brada . Szybko się odwrócił a następnie odsunął mnie od siebie .Nie wiedziałem dlaczego . Zawsze pozwalam mnie siebie przytulać i całować . Tylko dzięki temu miałem nadzieje że coś do mnie czuje . Ale w tamtym momencie nic nie rozumiałem . Chyba zauważył że jestem z lekka zbity z tropy bo pokazał na krzesło obok i nakazał mi usiąść . Wiedziałem że coś jest nie tak . Więc rozpocząłem rozmowę :
- Coś się stało, Skarbie ?
- Tak , widzisz Danny ..- Na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech .
- Chodzi o to , KOCHANIE - ostatnie słowo powiedział ironicznym tonem , zacząłem się bać .
- Chodzi o to że ja cie nie kocham i nigdy nie kochałem . - Myślałem że żartuje i ktoś zaraz wyskoczy zza baru i powie że to był żart z ukrytą kamerą , lecz nikt nie wyskoczył . Dałem radę tylko wydukać :
- Ale jak ? - Na to odpowiedział brutalnym śmiechem
- Normalnie , dziwie się że jeszcze tego nie pojąłeś .- poczułem się jakbym dostał prosto w twarz . Sam miałem wielką ochotę dać komuś po ryju . Więc to zrobiłem . Brad chyba trochę się zdziwił kiedy dostał to spadł z krzesła . Mnie już to nie interesowało . Udałem się ku wyjścia . Miałem wielką ochotę potraktować kogoś tak jak on potraktował mnie . Zdecydowałem że pójdę do parku . Tam spotkam jakiegoś zapłakanego małolata który jest taaaaki nieszczęśliwy na tym świecie . I pobawię się jego uczuciami . Tam go spotkałem . Leżał na ławce , za którą stała latarnia . Dawała ona smugę światła na niego . Był cholernie przystojny . Był on szczupły i wysoki . Miał cudne blond loczki które oplatały jego twarz . Twarz która była wykrzywiona w grymas bólu . Dopiero teraz zobaczyłem że ma on podbite oko . Skórzana kurtka była pocięta , bluzka pod nią także a z tych miejsc wylewała się krew . Miał on też przecięte usta ( na których znajdowały się dwa kolczyki w lewym kącie ) . Które nagle poruszyły się i udało mi się dosłyszeć jedno zdanie :
- Kurwa zabije Skurwieli , rozcięli mi kurtkę i bluzkę ! - Nie mogłem się powstrzymać i odpowiedziałem dając krok do przodu . W ten sposób wyłoniłem się z mroku .
- Człowieku jesteś pocięty a Ty się przejmujesz ciuchami ?! - Widziałem że był zdziwiony moja obecnością . Ale kontynuował dyskusje .
- Ale przez to że rozcięli mi ubranie będzie mi zimno ! - Nie mogłem się powstrzymać i palnąłem .
- Jak chcesz mogę cię rozgrzać - Uśmiechnąłem się szeroko żeby pomyślał że żartuje . Pomińmy fakt że mówiłem całkowicie serio . Ale o tym nie musiał wiedzieć .
- Nie spoko , mogę się tu wykrwawić . - Mówiąc to wyłożył się cały na ławce , był to bardzo śmieszny widok ale i tak musiałem go stamtąd wziąć . Ponieważ było zimno a on praktycznie nie miał górnego ubrania . Z drugiej strony podobał mi się i to cholernie i chciałem go poznać bliżej .. I porzuciłem zamiar pobawienia się jego uczuciami . Za bardzo mi się podobał .Trzeba go tylko przekonać .
- Ej ! Nawet ta nie mów . Idziesz ze mną . Mieszkam tu nie daleko . Opatrzę Ci rany i dam ci jakieś ciuchy . - Popatrzył na mnie jak na idiotę .
- Ja nigdzie nie idę ! - Odpowiedział łapiąc się mocniej ławki . Myślałem że wybuchnę śmiechem , po jego posturze widać było że nie jest zbyt silny i na pewno wygram jeśli przyjdzie mi go stamtąd wyciągnąć . Więc go tym postraszyłem .
- Jeśli nie pójdziesz mimowolnie to sam Cię wezmę , siłą . - Spojrzał mi w twarz i uśmiechnął się  szeroko . Z jego warg wydobyło się jedno słowo .
- Spierdalaj . - mówiąc to obrócił się do mnie tyłem i złapał mocno za ławkę . Nie ogarniałem go ale nie wiem czemu podobało mi się ta jego dziwność . Ale jeszcze bardziej podobała mi się wizja wyciągania go z tej ławki . Wiedziałem że wygram . Poszedłem do niego . Nie wiem czy to słyszał . Wiem że mnie nie widział bo w plecach raczej oczu nie ma . Ale zrobiłem jeden mądry ruch . Dźgnąłem go bardzo mocno w okolice żeber . Ta jak przypuszczałem wystraszył się i podskoczył automatycznie puszczając ławkę . Wtedy szybkim ruchem złapałem go i wziąłem na ręce . Popatrzyłem mu w twarz i zapytałem .
- Pójdziesz sam , czy mam cię nieść ? - Zapytałem z uśmiechem na ustach .
- Zmuszanie kogoś do pójścia do mieszkania podlega pod molestowanie ! - Odpowiedział z udawanym obrażeniem .
- To idziesz czy chcesz być niesiony ? - Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej .
- Achhh niech ci będzie ! Chcę się poczuć jak kobieta na weselu ! Nieś mnie ! Yyyy ... Jak masz na imię ? - Zapytał powstrzymując się od śmiechu . Ja się nie powstrzymywałem i wybuchłem śmiechem . Przez śmiech odpowiedziałem .
- Danny , o Panie .
- Świetnie , sługo Danny , teraz zanieś mnie do siebie do domu .
- A czy ja mogę poznać imię mojego Pana ?
- Jam jest Ben , tak ten sławny Ben Bruce - Powiedział dostojnie , nie wiem czemu ale nie kojarzyłem go z mediów .
- Sławny ? Nie znam twojego nazwiska .
- Wiem, jeszcze nikt go nie zna ...



Mówiłam że dziwne XDD

środa, 17 lipca 2013

We're dead ....



Dobra , wyszło takie sobie ale postaram się następnym razem lepsze . Pierwszy raz piszę więc praszam za błędy wszelkiego rodzaju . Z pomysłami , jakimiś specjalnymi życzeniami na temat bloga , hejtami itd zapraszam na gg :45440078 ( Jeżu moje pierwsze opowiadanie a ja już daje namiary XDD ) zapraszam do czytania moich wypocin jak i wypocin Qń no i naszych wspólnych . Jeśli takie będą  , dodałam post 2x przez przypadek ale jedno na moim koncie , nie wiem czy jest widoczne czy nie xD ale jeśli tak to przepraszam . Dobra koniec gadania łapcie :D / Blackbirds        



Tak byłem uważany za psychicznego i mnie zamknęli ..
Wiem że Gerard nie żyje , widziałem ciało . Odczuwam tą śmierć bardziej niż inni , nie przez to że byliśmy razem ale przez to , że zginął przeze mnie . To moja wina że urodziłem się 31 października .Tak bardzo wielbił ten dzień ,a teraz jest to także data jego śmierci .. Mój kochany Gee ... Jechał do mnie ... Dla mnie .... Gdyby nie jechał tamtędy i gdyby tam nie leżało to drzewo . Nie miał szans w spotkaniu z wielką kłodą kiedy sie jeździ z taką szybkością .W dodatku bez kasku ... Jego czaszka była w bardzo tragicznym stanie ...Okropne uczucie patrzeć na swoją miłość w której już nie ma życia .. Po której została tylko skorupa ... Tylko ciało które po kilku dniach znajdzie się głęboko pod ziemią i którego już nigdy nie zobaczę .. Nie dotknę ... Nie przytulę ...Nie ma go już... Wiem to .. Już nie długo dwa lata ... A ja dopiero od kilkunastu dni siedzę w domu . Ten dom .. Przywołuje tyle wspomnień z nim związanych.. Tu się kąpaliśmy w basenie , tu graliśmy na konsoli .. Tu przebywaliśmy kiedy Gee tylko miał czas . Nie , nie mieszkaliśmy razem . Wspólnie ustaliliśmy że tak będzie lepiej ponieważ nikt o nas się nie dowie . Teraz wiem że gdyby tu mieszkał byłoby lepiej , wciąż by żył .. A ludzie i tak sie dowiedzieli . Po jego śmierci .. Zresztą po tym zdarzeniu posypało się wszystko ... Zespół się rozpadł , z tego co wiem to chłopacy nie spotykają się bo nikt nie wie gdzie są pozostali , a ja ... No cóż .. Ja trafiłem na oddział chorych na ciężką schizofrenie ... Tak , ludzie myśleli że widzę coś co nie istnieje .. Widziałem go . Jego cudne piwne oczy , piękny szeroki uśmiech i zmierzwione czarne włosy . Rozmawiałem z nim . Przemawiał do mnie tym swoim pięknym głosem . Byłem wtedy bardzo szczęśliwy . Miałem swój skarb przy sobie . Niestety nie trwało to długo .. Powiedziałem o tym nie właściwej osobie czyli Rayowi , nie wiedziałem że mnie zdradzi ... Odesłali mnie ... A on przestał mnie odwiedzać . Nie mogłem pojąć dla czego . Może sie na mnie obraził ? Za to że nie zachowałem naszego sekretu .. Nie wiem .. Ale tak bym chciał znowu go ujrzeć ... Jego piękne rysy .. Uśmiech... Oczy ... Całego mojego .. Tylko mojego .. Wszystko bym za to dał . Nawet mogą mnie zabić . Chociaż to nie byłoby złe .. Bo co to za życie bez niego ? Na pamiątkę ci ludzie którzy zabrali mi go zostawili tylko 2 paczki leków .. Jedna do połowy pusta druga jeszcze cała , nawet nie otwarta . ZARAZ !!! Może jeśli nie będę ich zażywać on mi wybaczy i wróci ! Wstałem i wziąłem pudełka , wyrzuciłem do kosza który znajdował sie w łazience . Mam nadzieje że to coś da . Było już dość późno więc skoro już tam byłem to wziąłem prysznic . Gorąca woda zawsze dawała ukojenie , czułem się już lepiej ale i tak nie było to , to samo piękne uczucie które odzywało się przy nim ... Nie czekałem długo na sen . Byłem zmęczony i to bardzo.
Obudził mnie dotyk , delikatne muśnięcie . W policzek . To był on . Mój Gee wrócił . Nie on cały , ale jego część . A dokładniej zarys , nie wiedziałem dlaczego widzę go tylko w takiej postaci ale i tak byłem szczęśliwy . Ważne że jest przy mnie . Cały dzień przy mnie czuwał i pomagał . Wiedziałem że mnie kocha , czułem to uczucie które od niego biło . Ja go obdarzałem tym samym . Ale brakowało mi jego pięknego uśmiechu , oczu w których zawsze się zatracałem i włosów które uwielbiałem mierzwić . Najbardziej tego dnia podobała mi się kolacja . Robiłem jajecznicę a on zaszedł mnie od tyłu i przytulił do mnie , uwielbiałem kiedy to robił . A on dobrze o tym wiedział . Po kolacji poszedłem z nim do mini studia w którym zawsze szukaliśmy weny .
Pograłem trochę na gitarze , kochał moją grę a ja kochałem grać dla niego . Jednak gitara męczy więc udałem się umyć , czekał na mnie grzecznie siedząc na koszu od brudnej bielizny . Poszliśmy spać . Około 23 zasnąłem wtulony w jego cudownym uścisku .
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi . Wstałem , od razu rozglądnąłem się za Gerardem , nie było go . Kiedy biegłem zobaczyć kto zakłóca mój spokój spojrzałem ukradkiem na zegarek . Było po 12 .. Nigdy nie spałem tak długo . Byłem ciekawy kto mnie odwiedził . Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem wielką blond szopę i uradowaną twarz ... Ray mnie odwiedził ... Kiedy mnie tylko zobaczył wbił do mnie do domu z czymś na rękach , z tego co widziałem to było to ciasto . Nienawidziłem go . Mój wzrok to pokazywał . Chyba to zauważył ponieważ zwiesił głowę . Stać mnie było tylko na jedno zdanie a mianowicie :
-Wypierdalaj sukinsynie !
A on na to bezczelnie popatrzył mi się w oczy i powiedział że było to dla mojego dobra . Miałem ochotę złapać go za koszulę i pierdolnąć o ścianę . Ale po raz kolejny kazałem mu wypierdalać . Na co on stwierdził że gdyby mnie wyleczyli to bym mu jeszcze podziękował i pewnie nawet nie zażywam leków . Tego już nie wytrzymałem . otworzyłem drzwi i z zaciśniętymi pięściami bardzo głośno i wyraźnie powiedziałem jedno cudne słowo :
-SPIERDALAJ.
Wyszedł mówiąc pod nosem że zawiadomi odpowiednie służby o moim stanie . Miałem to w dupie . Liczył sie tylko Gee , który na marginesie mi gdzieś zniknął . Postanowiłem go poszukać . Znalazłem go . Leżał na kanapie . W całej swojej cudnej okazałości . Posiadał już swoje piękne czarne włosy , piwne , wesołe oczy i namiętne , pełne usta , które układały sie w doskonały uśmiech . od razu do niego pobiegłem i wtuliłem sie . Rozmawialiśmy przez kilka dobrych godzin oglądając głupkowaty teleturniej , nawet nie wiem o co w nim chodziło . Liczył sie tylko on . A ja w tamtym momencie byłem najszczęśliwszą osobą na świecie . Około 16 poszliśmy pokąpać się w basenie .Było świetnie . Bardzo mi tego brakowało. Jak za starych dobrych czasów . Potem ugotowałem omlety , on nie był głodny więc zjadłem sam . Niestety trzeba było posprzątać dom . Nienawidziłem tego robić ale no cóż trzeba było to kiedyś zrobić . Około 22 wszystko było w miarę ogarnięte a ja poszedłem się umyć wraz z moim ukochanym . Tej nocy spaliśmy na kanapie ponieważ oglądaliśmy horror w salonie . Przy nim bardzo szybko zasypiałem więc nawet nie wiem kiedy obudziły mnie promienie słońca . Wstałem a go znowu nigdzie nie było , pewnie siedzi w pokoju na piętrze . Rzeczywiście , nie mogłem się powstrzymać. Podbiegłem do niego i mocno się wtuliłem.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi , a potem dzwonek . Wyjrzałem przez okno . Tam stała kobieta. Znałem ją. To ona przepisała mi te durne tabletki. Nienawidziłem jej. Słyszałem , że woła iż musimy porozmawiać i że wie że jestem w domu . Wtedy Gee do mnie przemówił :
- Oni chcą Cię znowu tam zabrać.. Znowu chcą mnie Ciebie pozbawić!- powiedział a po jego policzku spłynęła łza . Nienawidziłem kiedy płakał bo wtedy mi się też robiło przykro. Ale szybko zdecydowałem i mu to oznajmiłem:
-Nigdzie nie idę , Skarbie .
- Ale wiesz , że oni nie dadzą Ci spokoju . –Dalej bił od niego smutek ale trochę się rozchmurzył. - Wiem , ale mówi się trudno .
- Frank ? - Na jego twarzy pojawiła się niepewność
- Tak , Gee ?
- Mam pomysł , ale zamknij oczy – Wziął mnie za rękę , była bardzo zimna.Moje powieki posłusznie się zamknęły .Nagle poczułem wiatr który smagał moją twarz . I wtedy on nakazał mi otworzyć oczy . Nie wiem jak to możliwe ale znaleźliśmy się na klifie . Było tam pięknie , pod nami woda uderzała o ostre skały a nas otaczały krzewy i drzewa . Nie mogłem nacieszyć oczu tym cudnym widokiem . Wtedy Gerard stanął przede mną i wskazując na wodę pod nami zapytał :
- Skaczemy ? - Byłem zbity z tropu , nie wiedziałem po co mamy skakać i opuszczać to cudne miejsce .
- Dlaczego ? - Wtedy na jego twarzy zaistniał ten jego piękny uśmiech. - Wtedy będziemy już na zawsze razem . - Dla tego uśmiechu byłem w stanie zrobić wszystko i jeszcze wizja całego życia z nim ...
- Dobrze , zróbmy to .
- Więc weź mnie za rękę i na trzy.
Raz...
Dwa...
Trzy!!!
****
Zostałam zawiadomiona o tym że mój pacjent , a mianowicie Pan Frank Iero nie bierze leków , więc musiałam to sprawdzić . Podjechałam pod jego dom , i zapukałam do drzwi . Usłyszałam odgłosy więc wiedziałam już ,że był w domu . Wtedy zawołałam że wiem że jest w środku i żeby lepiej otworzył . Wtedy zauważyłam dzwonek . Zadzwoniłam . Czekałam dobre kilka minut kiedy naglę coś uderzyło z okropnym hałasem w coś metalowego . Pobiegłam zobaczyć co to . I wtedy to zobaczyłam ... To on , mój pacjent . Leżał na kontenerze na śmieci a z jego ciała leciała krew . Chciałam ustalić co się stało . Zaczęłam sie rozglądać . I zobaczyłam że okno w górnej części domu jest otwarte ... Już wiedziałam, że nie przeżył .. Wyskoczył przez okno .. Popełniając samobójstwo . Nie zostało mi nic innego jak zadzwonić po policję .

Frerard I

  
      Bry.  Dopiero zaczynam jako tako pisać , więc na wstępie przepraszam za wszelkie błędy.  Nie wiem czemu Frerard jako pierwszy. Jakoś tak , nagle wpadłam na pomysł i pisałam jak zwykle w środku nocy , dlatego jest z lekka dziwne i psychiczne. Tak wiem , krótkie. Będą coraz dłuższe. Raczej. Tak więc , jeszcze raz przepraszam i proszę o wskazówki co do pisania , wytykanie błędów i tak dalej xD ~Qń


  Na ulicach dziwnym trafem panował porządek. Nikt nie zakłócał nocnego milczenia miasta. W parku nie siedziała nawet jedna para, a bezdomni wyjątkowo nie hałasowali w śmietnikach. Księżyc mocno oświetlał każdy zakamarek. Jedyną osobą która doceniła tą idealną ciszę , był młody chłopak idący środkiem pustej ulicy. Szedł zapatrzony w księżyc który był tej nocy w pełni. Jego cały czarny strój idealnie krył go w półmroku. Sam nie wiedział gdzie idzie. Prowadziły go nogi. Myślami był zupełnie w innym miejscu. W miejscu z którego uciekł na co nocny spacer. Marzył o chłopaku. O właścicielu swojego serca. We Franku Iero zakochał się przy pierwszym spotkaniu w szkole. Znalazł jego klucze drugiego dnia szkoły na schodach. Spędził przez to trzy godziny pod jego pokojem .Ale nie żałował tego czasu. Frank wtedy zaprosił go na chwilę do siebie. Tamtego dnia wierzył, że mogą być razem. Potem to się zmieniło podpadł trzem chłopakom z klasy , bo nie chciał im pomóc w zdobyciu odpowiedzi ze sprawdzianu, więc postanowili go ujebać. Rozpowiedzieli na całą szkołę , że zaliczył nauczycielkę od gitary w pokoju nauczycielskim. A to nie była przecież Pani Stone tylko dyrektor. I nie w pokoju nauczycielskim tylko w gabinecie dyrektora. Jakoś musiał się przecież dostać do tej szkoły.. Tak czy siak przez te plotki Iero zaczął go ignorować. Nie był może taki chamski jak inni ale no.. Zostawił go. To bardzo bolało.
   Nogi bezszelestnie zaprowadziły go do najlepszego miejsce na topienie smutków. Żelazna Dziewica była jedynym miejscem w mieście któremu daleki był spokój i cisza. W Żelaznej zawsze panował chaos .
   Chłopak delikatnie pchnął drzwi. Jego twarzy dotknęło ciepło wnętrza i wymieszane zapachy wina, piwa i wódki. Jak zwykle prawie wszystkie miejsca o tej porze zostały już pozajmowane. Skierował się jak zawsze w stronę baru. Dostrzegł 2 wolne miejsca. Usiadł między krótko obciętym blondynem, a barczystym brunetem. Podszedł do niego jeden ze znajomych barmanów. Zamówił duże piwo. Jak za każdym razem na koszt właścicielki klubu. Chwilę później powoli pił schłodzony alkohol ze szklanej butelki idąc na swoje stałe miejsce - kanapę w rogu sali. Po drodze co parę kroków zatrzymywali go tani chłopcy. Żelazna Dziewica zawsze pełna była napalonych męskich dziwek.
   Jego ulubiona kanapa zajęta była przez jakiegoś chłopaka. Nie patrzył nawet czy był  ładny. Nie interesował go tym razem sex. Tego dnia przyszedł odpocząć. Po prostu usiadł na przeciwnym końcu i włączył durną gierkę na Iphonie , jednocześnie powoli delektując się smakiem alkoholu.
-Gerard , dobrze pamiętam?
Chłopak nerwowo obejrzał się w bok. Jego sąsiad siedział o wiele bliżej. Dopiero teraz poznał tą twarz, te oczy i głos. Poczuł jak do jego głowy napływa krew, a wszystkie mięśnie sztywnieją.
-Tak. Co tu robisz , Iero ?
Głos delikatnie mu zadrżał przy zadawaniu pytania. Pierwszy raz tak się stresował. Łatwiej było przelecieć, dyrektora niż rozmawiać z Frankiem. Na nikogo wcześniej nie miał aż takiej ochoty. Nie spodziewał się tu nikogo ze szkoły . Tym bardziej jego .Co robiłaby tu osoba która jest hetero?
-Hmm, a co robi się w takich miejscach? –Zapytał go spokojnym głosem. Działał on na niego zawsze tak samo - wywołując na jego twarzy wielki uśmiech.
-Można pić , flirtować , szukać kogoś chętnego na sex czy na rozmowę - Mówiąc to jednocześnie szerzej się do niego wyszczerzył. Jego mina wskazywała jedynie zadowolenie .