sobota, 20 lipca 2013

Frerard II

Hej. Sorry, że dopiero teraz, ale no.. Tak jakoś wyszło. Zapewne w chuj błędów, ale nie chce mi się tego sprawdzać. Sorry, po prostu nie mam siły. Jutro może będzie następny. Może. Miłego czytania.. No i komenty w końcu jeżeli można please.
~Qń



   Zamierzał spędzić koniec tego dnia siedząc spokojnie przy piwie w klubie przy szkole, ewentualnie uprawiając sex z kimś świeżo poznanym. Nie sądził, że spotka tu Gerarda Way'a. Nie chciał go spotykać. Głupio się czuł gdy na myśl czemu go olał. Gdyby tego nie zrobił byłby obecnie bez dziewczyny i znajomych. Zostałby nic nieznaczącym uczniem. Życie w szkole miałby znacznie utrudnione. Dlatego siedząc obok niego Frank nie wiedział co mówić. Między nimi od paru minut panowało nieznośne milczenie i zakłopotanie. Dla osoby trzeciej musieli wyglądać co najmniej dziwnie. Siedzieli blisko siebie, oboje spięci i zaczerwienieni. Frank patrzył w ziemię, jedyne co widział to nogi Way'a i brudna podłoga klubu. Gdyby spojrzał w górę dostrzegłby niewidoczny z daleka lekki uśmiech chłopaka siedzącego obok niego. Bał się podnieść głowę, bał się, że Gerard zobaczy jego zakłopotanie.
Nie mogąc dłużej znieść tej ciszy, postanowił zebrać się w sobie i coś powiedzieć. Nie miał najmniejszego pojęcia o czym z nim rozmawiać. Z ich jedynej rozmowy zapamiętał tylko tyle że, interesował się anime, gitarą i wokalem. Nic więcej.
-Może wypijemy razem parę kolejek? Jutro wolne, więc można wstać z kacem.-Zapytał lekko drżącym głosem. Denerwował się. Obawiał się tego co on sobie o nim myślał. Niby w szkole go ignorował, a jednak zależało mu na jego zdaniu o swojej osobie. Nie chciał by ten miał go za chama i skończonego idiotę.
-Spoko, ja stawiam!- Ton jego głosu trochę zaskoczył Franka. Nie spodziewał się, że będzie taki radosny. Kiedy odważył się w końcu spojrzeć na jego twarz zauważył, że jego mina nie wskazywała żadnej niechęci czy smutku z powodu siedzenia z nim. Wręcz przeciwnie. Jego twarz wyrażała same pozytywne emocje. Chłopak trochę się rozluźnił.
    Spojrzał znów w bok i zobaczył jak jego towarzysz rozmawia z wysokim, szczupłym blondynem i zamawia piwa. Chwilę później oboje pili spokojnie dwa złociste piwa z zielonych butelek. Na ich twarzach widniały uśmiechu. Frank w końcu czując się pewniej, przestał aż tak się stresować i znalazł odwagę na zadanie męczącego go od początku tego ich spotkania, pytania. Krótki moment myślał jak sformułować pytanie po czym pewnym głosem zapytał Gerarda:
-Way, co ty tu tak na prawdę robisz?
-Wiesz, miałem dzisiaj trochę męczący dzień i chciałem w spokoju pomyśleć i coś wypić. A ty?- Na ostatnie dwa słowa zareagował lekką czerwienią na twarzy, ale postanowił powiedzieć przerwę.
-Nudziło mi się, więc szukałem tu kogoś z kim można pogadać.- Gdy Frank to powiedział, poczuł słabość swojej głowy. Zakręciło mu się. Zignorował to. Miał jedynie nadzieję, że Gerard tego nie dostrzegł. Nie chciał tego przed sobą przyznawać, ale on mu się podoba. I to coraz bardziej. Już od paru tygodni.
   Uwielbiał jego przenikliwe spojrzenie które dawało wrażenie, że wie na twój temat wszystko, uwielbiał jego śmiech, jego wiecznie rozczochrane, za długie czarne włosy, jego delikatną skórę... Całe jego ciało. Martwił go fakt, że niedawno o nim śnił. O tym, że Gerard siedział na łóżku w jego pokoju. Cały nagi z rozłożonymi szeroko nogami. Frank nienawidził być zakochany. Miał w miłości pecha i do tej pory było to zawsze uczucie jednostronne. Poza tym kochał wolność i brak zobowiązań. Nikt się nie martwił o niego, ani on o nikogo. Pasował mu taki stan sytuacji.
    Dwie godziny później, Frank nie miał już siły. Cały czas walczył że swoimi pragnieniami. Tak bardzo chciał zobaczyć nagiego Gerarda... Nie żałował jednak czasu z nim spędzonego. Lepiej go poznał. Zrozumiał jak mu ciężko samemu w szkole, poznał parę jego problemów i przestał tak się przy nim denerwować. Zbliżała się 2 w nocy, a Żelazna Dziewica niedługo miała być już zamykana.
-Dobra, świetnie spędziłem z tobą ten wieczór Gerard, ale muszę iść. Padam na ryj.
-Proszę, mów mi Gee - zobaczył na ustach Way'a słodki uśmiech który zdążył bardzo polubić przez te parę godzin-I tak właściwie to możemy spać tutaj w pokojach gościnnych. Mogę nam załatwić pokój dwuosobowy, pasuje?
Jedyna rzecz jaka przyszła mu na myśl po tej propozycji to noc z nim spędzona. Chciał tego, ale przez głowę przeszła mu myśl, że mógłby o tym komuś powiedzieć, albo nie wiedział jak, ale ktoś sam mógł się dowiedzieć. Miałby wtedy przesrane, więc wolał nie ryzykować. Poza tym Gee pewnie prędzej oznajmił by całej szkole o swojej orientacji niż poszedł by z nim do łóżka, więc postanowił się zgodzić.
-No okej, nie będę musiał iść z buta.
-To ja tylko skoczę szybko załatwić nam pokój!- Franka znów zaskoczył entuzjazm w głosie chłopaka. Nagle dotknęło go dziwne uczucie, że stali się przyjaciółmi, że coś tam zaczął dla niego znaczyć.
   Nie minęło 5 minut, a zobaczył swojego nowego przyjaciela idącego pewnym krokiem w jego kierunku. W klubie było wprawdzie słabe światło, ale dostrzegł radość na jego twarzy. Bardzo mu się spodobał ten widok. Gerard bardzo ładnie wyglądał w czarnym kolorze. Wydawał się wtedy taki drobny. Jego ciemna grzywka delikatnie opadała na oczy, prawie całkowicie je zasłaniając. Widać było spod niej nie całe lewe oko. Naszła go ochota na dotknięcie tych włosów, na wplecenie w nie swoich palców.
 -Mamy pokój! Jest na ostatnim, trzecim piętrze, ale będziemy mieli ciszę, bo tam już nic nie słychać, więc da się zasnąć.-powiedział do niego Gee kiedy podszedł na tyle blisko, że Frank zobaczył w pełni jego zielone oczy.
-To idziemy?- Wziął swój telefon i portfel, ze stolika i schował je do kieszeni granatowych rurek.
-Zapłaciłem już za piwa i z góry za pokój, więc jasne, możemy iść. Skierował się za przyjacielem w głąb tłumu. Mimo środka nocy nadal było tam mnóstwo osób i przejście przez tą masę było trochę trudne. W pewnym momencie zobaczył wyciągniętą dłoń w jego kierunku. Poznał, iż jest to ręka Gee, więc chwycił ją by łatwiej się wydostać spośród ludzi. Jego skóra okazała się przyjemna w dotyku, wręcz jedwabna. Bardzo mu się spodobała. Przeciwnie do niego był ciepły, prawie gorący.
   Kiedy wydostali się z tłumu, zobaczył dosyć ładny, metaliczno-szary korytarz bez okien z rzędem lamp na suficie. Podłogę pokryto tu białymi kafelkami. Całość nie wyglądała źle.
  Po niecałych 30 krokach zatrzymali się przed zwyczajną, srebrną windą. Gerard przywołał ją. Otworzyła się od razu. W trakcie krótkiej jazdy na górę nie odzywali się do siebie. Patrzyli nie wiadomo gdzie. Kiedy wysiedli, zobaczyli korytarz wyglądający tak samo jak poprzedni tylko z oknami. Ich pokój znajdował się blisko. Gerard wszedł pierwszy.
-Kurwa! Przepraszam...Mówiłem tej idiotce POKÓJ Z DWOMA ŁÓŻKAMI. Mamy łóżko małżeńskie...Jak chcesz to mogę spać na ziemi. - Jego głos wydawał się lekko załamany i zawstydzony.
-Nie no okej, chyba się nie posrasz jak jedną noc spędzisz śpiąc, mając obok drugiego faceta? - powiedział, a wtedy zobaczył to łóżko. Było drewniane, z czarną, lśniąca pościelą, a co najważniejsze z równie ciemnym, długim baldachimem dookoła-Cóż.. Wystarczy na nie spojrzeć i już wiadomo, że sto razy wygodniejsze niż te szkolne!
-Tsa..Ja chyba skoczę się umyć jak najszybciej bo śmierdzę już na pewno. Chyba, że ty chcesz pierwszy.
-Mogę? Proszę... -          Chciał jak najszybciej trochę odsapnąć i przemyśleć całą tą sytuację. Miał w końcu spędzić całą noc u boku chłopaka który cholernie go podniecał.
-To idź pierwszy.
   Wszedł do łazienki. Okazała się o wiele większa niż się spodziewał. Ściany pomalowano tu na jasnoniebieski kolor który wspaniale komponował się z biało-kremowym drewnem którym wyłożono podłogi. Pod najdalszą ścianą stała wielka wanna. Frank jednak z niej zrezygnował kiedy zobaczył prysznic. Postanowił szybko się umyć, ubrać w same bokserki i położyć się spać zanim on się umyje.
   Woda okazała się cieplejsza niż myślał. Minimalnie go rozgrzała. Na małej półce znalazł mydło. Pośpieszył się i po paru minutach wycierał się ręcznikiem który tam znalazł. Chwilę później wyszedł z łazienki. Gerard leżał bokiem na podłodze i pisał coś na telefonie, dlatego szybko schował się pod kołdrą póki ten go nie zobaczył. Cholernie wstydził się swojego ciała. I wolał nie wiedzieć co Gee by o nim pomyślał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz